Przed 11 listopada, z okazji rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, IBRiS zapytał Polki i Polaków, które wydarzenia historyczne ich zdaniem najbardziej jednoczą Polaków jako naród.  Odzyskanie przez Polskę niepodległości było pierwszym wyborem największej grupy badanych (32 procent). Jest to również wydarzenie, które zdaniem 99 procent respondentów stanowi powód do dumy, czego dotyczyło kolejne pytanie. Dlaczego więc każdego roku wraca spór o formułę obchodów Święta Niepodległości? I jak doszło do tego, że 11 listopada został zdominowany przez środowiska nacjonalistyczne organizujące Marsz Niepodległości? Między innymi o to Estera Flieger pyta w najnowszym odcinku podcastu FORUM IBRiS prof. Rafała Wnuka, historyka z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

POSŁUCHAJ PODCASTU:

 

– Wydawałoby się, że Święto Niepodległości jest zupełnie niekonfliktogenne i ma potężny potencjał łączący. Jasno wynika to z badań. 11 listopada sam w sobie nie dzieli

– mówi prof. Rafał Wnuk, odwołując się do przykładów obchodów w Poznaniu i Krakowie, które przebiegają w radosnej atmosferze. Zdaniem historyka problem jest warszawski: około 2010-2011 ten dzień w stolicy zagospodarowali narodowcy.  – Nadali temu świętu wybitnie konfrontacyjny i wykluczający charakter – rozmówca Forum IBRiS dostrzega w ich retoryce wręcz element swego rodzaju wojny: jej osią stanowi to czym jest polskość i co oznacza bycie Polakiem. Historyk zwraca również uwagę na to, że przesuwającemu się ciągle na prawo obozowi rządzącemu – który nie chce aby po tej stronie ktokolwiek mu zagroził – trudno odciąć się od tego wydarzenia.

Bronisław Komorowski miał pomysł

Dlaczego narodowcom udało się zawłaszczyć obchody Święta Niepodległości w Warszawie i zdominować tego dnia debatę publiczną?

– Nie było pomysłu na 11 listopada przez wiele lat. Święto obchodzono w sposób mało atrakcyjny – wojskowa orkiestra, złożenie kwiatów i msza święta. Dopiero w końcu lat 90. pojawiły się pomysły biegów i innych, bardziej pociągających tradycji. Poznań z rogalami marcińskimi był pierwszy, później powtórzyły to inne miasta. Warszawa nie miała takiego szczęścia. Być może wynikało z tego, że jest stolicą, a więc uroczystości nie organizowało miasto, a władze centralne. Stały się więc łupem polityków, którzy nie są specjalnie kreatywni i raczej interesuje ich utwardzanie własnego elektoratu, niż budowanie szerszego porozumienia

– odpowiada prof. Rafał Wnuk. – Pierwszym politykiem, który próbował coś zrobić z 11 listopada był Bronisław Komorowski. Miał pewien pomysł – możemy się spierać, czy dobry czy zły – kontynuuje historyk.

II wojna światowa łączy Polaków

IBRiS zapytał Polki i Polaków o wydarzenia jednoczące naród: powstania narodowowyzwoleńcze, odzyskanie przez Polskę niepodległości w 1918 roku, odbudowa państwa (np. Centralny Okręg Przemysłowy, budowa Gdyni), Powstanie wielkopolskie, Powstania śląskie, wojna polsko-bolszewicka i Bitwa Warszawska, obrona Polski we wrześniu 1939 roku, walka podczas II wojny światowej, Polskie Państwo Podziemne, Powstanie Warszawskie, Powstanie w Getcie Warszawskim, niesienie pomocy Żydom, podziemie antykomunistyczne, opozycja demokratyczna (KOR, „Solidarność”).

Polki i Polacy jako wydarzenia jednoczące naród, dużo częściej wskazywali w badaniu IBRiS te z okresu II wojny światowej niż z najnowszej historii Polski (Powstanie Warszawskie – 28,8 procent, obrona Polski we wrześniu 1939 roku – 28,6 procent, walka w czasie II wojny światowej – 27,5 procent). Jakie znaczenie w pamięci Polaków ma ten właśnie okres?  – Pozostaje centralnym punktem odniesienia. II wojna światowa miała charakter zero-jedynkowy, była doświadczeniem granicznym Polaków – wyjaśnia prof. Rafał Wnuk, który jest współautorem scenariusza wystawy stałej w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Historyk zauważa, że II wojna światowa daje Polkom i Polakom możliwość myślenia o sobie, jako o jedności. Podczas gdy nie stwarza jej np. okres PRL, kiedy historia przestaje być jednoznaczna, a wybory zróżnicowane i względne.

Prosta opowieść o podziemiu antykomunistycznym jest atrakcyjna

Czy Polski i Polaków może jednoczyć podziemie antykomunistyczne, a więc opowieść o żołnierzach, których prawica określiła mianem wyklętych? Tego zdania jest 9,4 procent Polaków. Czy – bo takie pytanie również zadał IBRiS – działania żołnierzy wyklętych są powodem do dumy? Zgadza się z tym 51,4 procent badanych, podczas gdy 23,1 procent uważa, że wręcz odwrotnie. Za powód do dumy działania żołnierzy wyklętych uważa 93 procent osób o poglądach zdecydowanie prawicowych i 49 procent badanych określających swój światopogląd jako zdecydowanie lewicowy. Źródło wstydu w działaniach tej grupy widzi 4 procent badanych opisujących siebie jako osoby o poglądach zdecydowanie prawicowe i 21 procent respondentów deklarujących zdecydowanie lewicowy światopogląd.

– Żołnierze wyklęci – sama nazwa jest problematyczna, jestem zdecydowanym zwolennikiem używania określenia podziemie antykomunistyczne – pojawili się na przełomie XX i XXI wieku. Była to opowieść, mit całkowicie nowy w społecznym obiegu, coś co wcześniej interesowało tylko specjalistów. Elementy tego mitu – zerojedynkowość, antykomunizm jako najważniejszy wyznacznik patriotyzmu, jednoznaczny podział na „my” i „oni”, odrzucenie kompromisu jako wartości – okazały się atrakcyjnym produktem dla prawej strony sceny politycznej i wysokooktanowym paliwem. Około 2007-2008 roku temat ten stał się odkryciem politycznym polskiej prawicy oraz  na tym zaczęła ona budować swoją tożsamość polityczną i mit historyczny, niewątpliwie centralną rolę w tym odegrał Instytut Pamięci Narodowej

– opowiada prof. Rafał Wnuk, który jest badaczem podziemia antykomunistycznego.

Prawicowa opowieść o historii ma alternatywy

Za powód do wstydu 73,6 procent badanych uznało pogrom w Jedwabnem. Ale 24,8 procent nie ma zdania. Znalazła się także – choć bardzo niewielka – grupa, która uważa, że to powód do dumy (1,6 procent).  Dyskusja Jedwabieńska uświadomiła dużej grupie Polaków, że jest problem stosunków polsko-żydowskich podczas II wojny światowej – komentuje prof. Rafał Wnuk. – Do bardzo wielu ludzi dotarło to, czym było Jedwabne – kontynuuje, zaznaczając, że jednak nastąpił również próba wyparcia tego rozdziału polskiej przeszłości.

Historyk zwraca uwagę na pozytywne zjawisko: 90,2 procent badanych uznaje za powód do dumy Powstanie w Getcie Warszawskim. To zdaniem prof. Rafała Wnuka świadczy o tym, że Polscy Żydzi i ich zryw są uznawani za część polskiej tradycji niepodległościowej.

Czy prawicowa opowieść o historii jest bezalternatywna? Z tym nie zgadza się rozmówca Forum IBRiS. – Prawicowa opowieść, która tak naprawdę zasadza się na martyrologii, heroizmie, wyjątkowości, odwołaniu do sarmackich wyobrażeń przyprószonych romantyzmem i nacjonalizmem, absolutnie ma alternatywy – odpowiada prof. Rafał Wnuk. – Z jednej strony tą alternatywną opowieścią może być ta o kulturze, nauce. A z drugiej, widzę budowę alternatyw, nawet, z którymi się nie zgadzam – puentuje historyk, podając przykład historii ludowej. – Ilość możliwych opowieści o polskiej przeszłości jest nieskończona. Wystarczy wyjść poza ramy, które zbudowała tzw. prawicowa polityka historyczna.  I zrobić to atrakcyjnie.